wtorek, 25 sierpnia 2015

Rozdział 9 - Przynajmniej pierwsze wrażenie mam zdane na piątkę.

      Ostatni raz przyrzałam się swojemu odbiciu w lutrze po czym zabrałam wszystkie rzeczy i wyszłam z łazienki. Szłam korytarzem spoglądając na drzwi pokoi. Jedne z nich były lekko uchylone, a z środka dobiegał cichy szloch. Podeszłam do nich zaciekawiona, praktycznie już byłam w stanie wejść do tamtego pokoju i zapytać czy coś się stało, jednak zrezygnowałam. Niektórzy potrebują spokoju, a ja nie jestem pewna czy umiałabym pomóc.
    Dreptałam więc dalej powtórnie zerkając na drzwi pokoi. Kiedy już znalazłam się pod 313 nacisnęłam lekko klamkę, żeby nie zbudzić prawdopodobnie śpiących w nim dziewczyn. Victoria jeszcze leżała na łóżku przeciągając się z uśmiechem, natomiast Natalie już przeszukiwała swoją szafę.
    Gdy tylko weszłam do pokoju obie uśmiechnęły się do mnie, na co ja odwzajemniłam tym samym.
- Dzień dobry. Jak się spało? Łooooooo! Jodie?- Natalie oderwała się od szafy po czym spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Chyba dobrze.- uśmiechnęłam się szeroko.- Ja? Coś się stało?
- Jak ty ślicznie wyglądasz!- Natie zaczęła skakać koło mnie, a ja się z niej śmiałam.
- EDIT: wyglądasz PRZE-KO-ZACKO. Sen dobrze ci robi.
    Zaśmiałyśmy się wszystkie po czym dziewczyny wróciły do swoich czynności. Ja natomiast odłożyłam kosmetyczkę na jej miejsce, tak samo jak piżamę i resztę rzeczy po czym usiadłam na swoim łóżku i obserwowałam dziewczyny rozmawiając z nimi przy tym.
    Kiedy obie wyszły do łazienki się ubrać i ogarnąć ja sięgnęłam po telefon. Postanowiłam kolejny raz spróbować zadzwonić do Michaela. Co się z nim dzieje? Wybrałam numer i wsłuchiwałam się w równy rytm sygnału. Pierwsze połączenie odrzucone, drugie odrzucone, trzecie także. O co chodzi? Spróbowałam kolejny raz, tym razem udany.
- Michael? Co się dzieje?- zaczęłam szybko zaniepokojona.
- Cholera Jodie, nie mogę teraz rozmawiać! Tak trudno się domyślić po kilku odrzuconych połączeniach?!
    On nigdy wcześniej się nie unosił. Nigdy nie krzyczał. Co się z nim dzieje? Nienawidziłam kiedy ktoś krzyczał, dlatego jemu też nie odpowiedziałam. Spuściłam głowę, ale nie rozłączyłam się z nim.
- Kurde... Jodie przepraszam.- Michael dalej słuchał ciszy po swojej stronie słuchawki.- Przepraszam Cię bardzo naprawdę... Wiem, że tego nie lubisz. Jodie, po prostu się wkurzyłem.
- To cię nie usprawiedliwia! Wiesz jak jest!- teraz ja krzyknęłam.
- Wiem, zły argument.
- Na to nie będzie dobrych argumentów.- syknęłam, teraz to ja byłam zła.
- Nie mogę teraz rozmawiać, zadzwonię wieczorem.
- Nie zadzwonisz... Wiem to.- w tym momencie weszły dziewczyny, ale gdy mnie usłyszały, były w stanie wyjść.- Jak masz się nade mną litować, to lepiej nie rób tego wcale. Nic nie rób, zostaw mnie samą! W cholernym spokoju! Cześć!
    Rzuciłam telefon na łóżko i zakryłam twarz w dłoniach. Było we mnie tyle emocji. Siedziałam tak jeszcze chwilę, po czym wstałam i wyszłam z pokoju nie zważając na dziewczyny dalej stojące przed drzwiami. Po prostu wyszłam z naszego korytarza, a potem pokonując kolejne korytarze i drzwi pytałam o drogę wyjścia na świeże powietrze.
    Byłam już na pierwszym piętrze, więc wyjście powinno być blisko. Weszłam do windy, która odziwo była pusta. Przejrzałam się w dużym lustrze w środku niej. Wyglądałam tak samo, tylko tym razem w oczach nie było tej samej radości. Zastąpiła ją złość, nie smutek, złość. Winda zatrzymała się, drzwi otworzyły, a ja wyszłam z niej po czym udałam się do wielkich drzwi wyjściowych.
    Szybkim krokiem ruszyłam w stronę parku, cały czas patrząc w chodnik. Usiadłam na ławce w cieniu, po czym oparłam ręce o kolana, a twarz powtórnie ukryłam w dłoniach. Nigdy wcześniej się nie kłóciliśmy...
    Siedziałam na ławce i myślałam cały ten czas, który tu spędziłam. Na powietrzu uspokajałam się za każdym razem. Po kłótniach, po płaczu, a nawet po cięciach. Ooo... Nie. Chęci zrobienia sobie kolejnej rany wróciły, z większą siłą. Czemu ja nie wzięłam ze sobą tego cholernego telefonu?!
    Wstałam z ławki i zaczęłam się kręcić. Chodziłam raz w jedną, raz w drugą stronę. Potem znowu usiadłam na pobliskiej ławce, gdzie powtórnie usiadłam myśląc co będzie dalej. W parku już nie było praktycznie nikogo, więc mogłam cieszyć się samotnością. Jak zwykle.
    Po niedługim czasie podeszła do mnie niska szatynka, która wcześnien przyglądała mi się. Podniosłam wzrok, kiedy dostrzegłam, że dziewczyna idzie w moją stronę. Stanęła naprzeciwko mnie, uśmiechając się lekko.
- O co chodzi?- zapytałam pewnie.
- Jesteś nowa, prawda?
- Owszem...
- Nie wybierasz się czasem na śniadanie?- zaśmiała się.
    Na boga! Zapomniałam... Faktycznie, gdyby mi nie przypomniała, siedziałabym tutaj i przegapiła tak ważną rzecz. Na samą myśl o zapachu tej jajecznicy z rana, zrobiłam się nieziemsko głodna.
- Jezu, faktycznie... śniadanie.- wstałam pośpiesznie poprawiając się.- Dziękuję bardzo!
    Ruszyłam w tą samą stronę, którą tu przyszłam. Przyznam, że mogłam wyglądać śmiesznie. Śmiałam się w duchu sama z siebie. Zapomnieć o śniadaniu... na serio?
- Stołówka w drugą stronę!- krzyknęła dziewczyna, a gdy się odwróciłam śmiała się, głośno chrumkając.
    Spojrzałam na nią i sama zaczęłam się śmiać. Dziewczyna ,,świnka'' widząc mnie zwijała się ze śmiechu nie przestając wydawać z siebie tych odgłosów. Nie wierzę! Jak się wygłupiłam... Przynajmniej pierwsze wrażenie mam zdane na piątkę.
    Wróciłam się i starałam się być poważna. Podkreślam- starałam. Stanęłam koło szatynki, a ona widząc moją powagę, oczywiście wymuszoną wybuchnęła jeszcze większym śmiechem. Ja dalej starałam utrzymać swój wyraz twarzy, ale no przysięgam... nie dało się!
- Prze-przepraszam.- dziewczyna zaczęła się uspokajać.
- Nie ma sprawy.
- Lena jestem!- świnka podeszła do mnie i podała mi rękę.
- Jodie.- uśmiechnęłam się podając Lenie rękę.
- Idziemy? Pozwól, że cię poprowadzę.
- Z miłą chęcią.
    Szłyśmy sobie we dwie, a gdy dotarłyśmy do stołówki szukałam wzrokiem moich współlokatorek. Po wielu próbach znalezienia ich, odpuściłam i usiadłam przy stoliku z Leną.
- Nikt nam nie zajmie, możemy pójść po żareeeełkooo!- Lena odłożyła swoją bluzę na ławkę przy stoliku, po czym poszłyśmy w stronę pięknych zapachów. Podeszłyśmy do lady, a Lena zamówiła jedzenie.
- Dwa razy jajecznica, jeden raz kanapka z serem i raz z szynką. Do tego herbatę, też dwa razy.
    Kobieta średniego wieku uśmiechnęła się do nas, po czym odeszła w stronę kuchni. Ja popatrzyłam na Lenkę, a gdy ta spojrzała na mnie chrumknęłam, tak jak robi to ona. Dziewczyna zaśmiała się po czym poprawiła mnie.
- Bardzo ładnie, jednak stać cię z więcej.
- Uczę się od mistrza.
    Ta sama pani wróciła z dwiema tackami. Uśmiechnęła się do nas szeroko, podając śniadanie.
- Smacznego dziewczynki.
- Dziękujemy bardzo.- odpowiedziała Lena, po czym obie ruszyłyśmy w stronę stolików.
    Usiadłyśmy i zabrałyśmy się za jedzenie. Wkoło nas chodziło dużo ludzi, a mianowicie sama młodzież. Szkoda tylko, że nie dostrzegłam dziewczyn z mojego pokoju. Chciałabym im powiedzieć, że ze mną jest wszystko okej...
    Lena spojrzała na mnie pytająco, ale gdy "wróciłam na ziemię" uśmiechnęła się do mnie. Chwilkę po tym do naszego stoliku podeszła trójka wysokich chłopaków. Wszyscy po kolei zaczęli witać się z Lenką.
- A to jest Jodie.- wskazała na mnie, a ja podniosłam głowę i spojrzałam na chłopaków.
    Pierwszym z nich był wysoki brunet z niebieskimi oczami o imieniu Alex. Drugim był trochę niższy od chłopaków Nathan. Był on również brunetem, jednak z oczami koloru czekolady. Ostatni był najwyższy szatyn z szarymi oczami- Paul. Wszyscy troje podali mi ręce i przedstawili się, po czym usiedli z nami.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam! No hej, hej!
Trzymajcie rozdział 9 ❤
Za niedługo koniec wakacji... Przepraszam, że przypominam :3
Aktualnie jestem w Krakowie na wakacjach, ale za kilka dni wracam do domu :D
Korzystam z hotelowego wifi, dzięki któremu pojawił się rozdział.
To tyle z informacji :3 Kolejny rozdział pojawi się... Niedługo xDD

Szabloniarnia: http://rebeka-r5.blogspot.com

2 komentarze:

  1. Jeeej, nareszcie jacyś chłopcyXDD dobrze, że żaden z nich to nie blondyn, bo nie lubię blondynów (choć sama jestem blondynką)
    ja nie lubię jajecznicy, wolę jajko.
    Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  2. OŁ SZIT
    FAK
    Michael to straszna spierdolina, dżizzz
    Nie lubie go, ma u mnie od teraz minus pinćset
    Lena jest jak widze mega spoko to będzie dobrze
    I nareszcie dołączyłaś jakichś chłopaczkuffff
    Teraz tylko zastanawiać sie który bedzie z Dżodi
    Excellent question!
    Ale serio dzienks, bo rzygałam już dziewczynami
    Po prostu za dużo femek
    Baj de łej, na samym początku zauważyłam jakieś literówki
    A później napisałaś 'kłutnia', a poprawnie to 'kłótnia'
    Dobra naraski
    Wierna Tobie niczym Eren krzyczeniu
    Twoja,
    Annabeth <3

    OdpowiedzUsuń

Layout by E(L)MO ღ