- Czyli jesteś tutaj nowa, tak?- spytał Alex.
-Tak, wczoraj się... emm, obudziłam tutaj.
-A wcześniej gdzie mieszkałaś?
-W Redbridge, w Londynie.
-W cholerę drogi stąd...
Przez jakiś czas obserwowałam Lenę, która co chwilkę zerkała na Alexa. Zastanawiałam się nad tym, ale jedyne co mi przyszło do głowy to to, że ktoś się komuś podoba. Na tą chwilę były to tylko przemyślenia... może mi się tak tylko wydaje.
W sumie to szybko załapaliśmy kontakt, tak w piątkę gadaliśmy sobie już dość długo. Czułam się tak inaczej w towarzystwie chłopaków. Nigdy nie miałam nikogo innego, z wyjątkiem Michael'a. Ale o nim nie chcę rozmawiać, korzystam z dobrego humoru.
Dobrze czułam się w tym towarzystwie. To było coś całkowicie innego. Wcześniej jakoś ludzie ... powiedzmy, że nie przepadali za mną. Miałam tylko Michael'a i Suzannę, poza nimi nikogo. Od kiedy pamiętam trzymaliśmy się razem.
Ciekawi mnie co u Michael'a... Nie Jodie, nie wracajmy znowu do tego tematu. Michael to idiota, nie wierzę, że się tak zachowuje. To teraz nieistotne. Jestem ja, Lena i chłopaki. W tym momencie powinnam zająć się nimi.
Znowu przez to, że się zamyśliłam nie zwróciłam uwagi na zmianę tematu. Teraz moi towarzysze omawiali wczorajszy dzień. Przez chwilę ich słuchałam jednak z czasem się przyłączyłam.
- O której byłaś już u siebie?- spytał Nathan kierując kubek z herbatą w stronę ust.
- Coś koło 1 byłam u siebie w pokoju. Na szczęście załapałam się na kontrolę i nabrali się na to samo co zawsze.- odpowiedziała dziewczyna.
- To samo co zawsze? - zapytałam.
- Tak. No bo, jak dłużej zostaję u chłopaków to za każdym razem sprzedaję tym od sprawdzania pokoi, że do 22 się nie wyrobiłam, bo spałam, i poszłam troszkę później, a teraz wracam z łazienki. Za każdym razem się nabierają.
- Naprawdę?- uśmiechałam się szeroko otwierając oczy.
Lena pokiwali twierdząco głową po czym wzięła do ust widelec z jajecznicą. Nathan powoli kończył jeść tak samo, jak Paul. Alexowi jeszcze trochę zostało, a my byłyśmy na szarym końcu.
Alex wziął swój telefon, po czym zaczął coś pisać. Za chwilę w kieszeni Leny zabrzęczało. Dziewczyna odblokowała telefon i odczytała SMS, po czym uśmiechnęła się i spojrzała na Alexa nieśmiało. Chłopak odwzajemnił uśmiech, niestety Nathan przerwał im tą uroczą chwilę.
- Ej stary jutro jest piątek!
- No tak, tak.- przewrócił oczami.
- I tak bez żadnej imprezy?- Paul siedzący między nimi wstał i patrzył na chłopaków z niedowierzaniem.
- Chłopaki, robimy sobie imprezę. Jutro, u was, ja i Jodie. Będziemy koło 22, przyniesiemy słodycze, wy zajmiecie się resztą. Nie dziękujcie.- Lena mrugnęła do nich okiem, po czym spojrzała na mnie znacząco.
- Lenik, jak zawsze wszystko ustala. Ehhh...- Nathan udawał zirytowanego, ale chłopak nie potrafi być poważny. Zrobił się czerwony od nieoddychania, a widząc nasze miny wybuchł śmiechem.
Wszyscy zaczęliśmy się głośno śmiać i ludzie się na nas patrzyli. Próbując zachować spokój i powagę, śmialiśmy się jeszcze bardziej.
- Co wy byście zrobili beze mnie.- Lena odrzuciła włosy do tyłu i prychnęła cicho.
Kiedy już skończyliśmy jeść, Nathan zaproponował, żebyśmy wszyscy poszli się przejść. Wyszliśmy ze stołówki, wcześniej oddając tacki z naczyniami po śniadaniu.
Gdy już znaleźliśmy się w parku usiedliśmy na fontannie i rozmawialiśmy. Zastanawiało mnie, czy dziewczyny myślą o tym, gdzie jestem.Co ja w ogóle mówię? Ktoś miałby się mną przejąć? Żałosne...
Czasami sama siebie nie rozumiem, z jednej strony cały czas poniżam samą siebie, a z drugiej wiem, że nie do końca jestem taka okropna. Jestem dziwna, dlatego nikt nigdy nie chciał się ze mną przyjaźnić...
Tylko co zmienił ośrodek? Nagle mam kilku znajomych, z którymi o dziwo mam dobry kontakt.
Najbardziej się chyba boję tej imprezy, że coś zrobię i wszystko zepsuję. Chociaż całkiem niedawno ich wszystkich poznałam, nie mam zamiaru ich stracić przez jakąś głupotę. W ogóle nie chcę ich stracić, tak dobrze się dogadujemy.
- Wszystko dobrze?- zapytała Lena kładąc mi rękę na ramieniu.
- T-tak.- uśmiechnęłam się do niej szeroko.
- To na czym skończyłam, a już wiem. Jodie, na którym piętrze masz pokój?
- Yyy...- nie miałam pojęcia nawet gdzie mieszkam.
Byłam strasznie zdezorientowana i myślałam, że wyjdę na dziwaczkę. Paul uśmiechnął się do mnie uroczo, a ja prawdopodobnie się zarumieniłam.
- A no tak, przepraszam. Zapomniałam, że jesteś nowa... A znasz numer pokoju? Będzie prościej.
- Tak, tak. 313.
Lena uśmiechnęła się słysząc odpowiedź, a potem podsunęła się bliżej mnie.
- Jesteśmy sąsiadkami!- uścisnęła mnie mocno, a gdy się odsunęła jej twarz pojaśniała.- Jodie, będziemy przyjaciółkami! A jutro impreza! Ale będą przygotowania!!!
Dziewczyna była tak bardzo podekscytowana i szczęśliwa, że nie dało się być teraz smutnym. Będziemy przyjaciółkami... Czemu mnie to uszczęśliwiło? Skoro wcześniej do nikogo nie mogłam się przywiązać? Może wreszcie będę szczęśliwa... z moimi przyjaciółmi.
Lena naprawdę była ładną dziewczyną. Jej czekoladowe włosy praktycznie sięgały pasa, a oczy były bardzo duże. W dodatku lekko podkreślone eyelinerem i tuszem do rzęs. Miała też teraz usta pomalowane różowym błyszczykiem. Ubrana była w czarne spodenki rozdarte na końcach, białą koszulkę na ramiączkach z różnymi napisami oraz krótkie, białe conversy.
Na lewym nadgarstku miała bransoletkę na cieniutkim, srebrnym łańcuszku z malutkim serduszkiem, oraz kilka pierścionków na palcach. Na jej szyi wisiał naszyjnik prawdopodobnie w kupiony w komplecie z bransoletką.
Widać było, że jest ona dziewczyną, która przykłada szczególną uwagę do swojego wyglądu. Dokładnie wykonany makijaż, świetnie dobrany strój oraz śliczna biżuteria pasująca w stu procentach do całej stylizacji.
Tak samo teraz, gdy patrzyła na wodę spływającą z fontanny, od jej oczu odbijał się blask. Jeszcze nigdy nie spotykałam się, żeby osoba z brązowymi oczami, miała w nich tyle iskierek szczęścia.
"Będziemy przyjaciółkami"- jej słowa nadal chodziły mi po głowie. Od śmierci Suzanny nie miałam zamiaru się przyjaźnić z żadną inną dziewczyną. Teraz jednak chyba zdałam sobie sprawę z tego, że to właśnie Lena jest tą żadną inną dziewczyną.
W sumie to chłopaki też byli całkiem ... niczego sobie. Znaczy nie żebym chciała coś więcej, bo nie oszukujmy się, aż na tyle nie zgłupiałam żeby "zakochać się od pierwszego wejrzenia". Bo coś takiego w ogóle do mnie nie pasuje. Nigdy nie lubiłam tego określenia.
Na razie nie miałam zamiaru się z nikim wiązać. Jednak podkreślam na razie. Czasami naprawdę nie wierzę w to co mówię, albo w to co myślę.
A właśnie, co do myślenia- z codziennych ,,Rozkmin Jodie" wybił mnie głos jednego z moich kolegów- nikogo innego, jak ponownie Alexa.
- Ej, chłopaki będziemy się chyba zbierać, dobiega 14, więc za chwilę...
- O jezu mecz!- Nathan wstał kurczowo tym samym przerywając swojemu przyjacielowi.- Także my, drogie panie, będziemy lecieć, ale nie martwcie się, macie ode mnie zaproszenie do nas wieczorem, wiecie- posiedzimy, pogadamy. Będzie fajnie, mówię wam. Także no my zwijamy, do zobaczenia później.
Po tej bardzo długiej i szybkiej wypowiedzi Nathan śmiesznym gestem wycałował nam dłonie, a pozostała dwójka chłopaków śmiejąc się z niego, pożegnali się jedynie przyjacielskim przytulasem.
- Lećcie już no, bo się spóźnicie!- Lena pomachała odchodzącej trójce, po czym spojrzała na mnie.- Co powiesz na gałkę lodów truskawkowych?
- Lody truskawkowe? Ja zawsze, chodźmy więc!
Dziewczyna zaśmiała się głośno, po czym wstałyśmy i poszłyśmy w stronę cukierni.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka, w końcu mamy! Rozdział 10 ♥
Ostatni rozdział był baaaaaaaaardzo długi czas temu, z powodu rozpoczęcia szkoły i mojego strasznego lenistwa :<
Postanowiłam jednak wziąć się w garść, napisać rozdział i wstawić go jak najszybciej.
No więc jest :)
W każdej wolnej chwili będę starała się pisać dalej, jednak dokładnej daty kolejnego rozdziału określić nie mogę. Aktualnie także mam także wiele nauki oraz kilka książek do przeczytania.
Dziękuję za ponad 930 wyświetleń oraz komentarze :) :)
Buzix ♥♥♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz