Ostatni raz przyrzałam się swojemu odbiciu w lutrze po czym zabrałam wszystkie rzeczy i wyszłam z łazienki. Szłam korytarzem spoglądając na drzwi pokoi. Jedne z nich były lekko uchylone, a z środka dobiegał cichy szloch. Podeszłam do nich zaciekawiona, praktycznie już byłam w stanie wejść do tamtego pokoju i zapytać czy coś się stało, jednak zrezygnowałam. Niektórzy potrebują spokoju, a ja nie jestem pewna czy umiałabym pomóc.
Dreptałam więc dalej powtórnie zerkając na drzwi pokoi. Kiedy już znalazłam się pod 313 nacisnęłam lekko klamkę, żeby nie zbudzić prawdopodobnie śpiących w nim dziewczyn. Victoria jeszcze leżała na łóżku przeciągając się z uśmiechem, natomiast Natalie już przeszukiwała swoją szafę.
Gdy tylko weszłam do pokoju obie uśmiechnęły się do mnie, na co ja odwzajemniłam tym samym.
- Dzień dobry. Jak się spało? Łooooooo! Jodie?- Natalie oderwała się od szafy po czym spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Chyba dobrze.- uśmiechnęłam się szeroko.- Ja? Coś się stało?
- Jak ty ślicznie wyglądasz!- Natie zaczęła skakać koło mnie, a ja się z niej śmiałam.
- EDIT: wyglądasz PRZE-KO-ZACKO. Sen dobrze ci robi.
Zaśmiałyśmy się wszystkie po czym dziewczyny wróciły do swoich czynności. Ja natomiast odłożyłam kosmetyczkę na jej miejsce, tak samo jak piżamę i resztę rzeczy po czym usiadłam na swoim łóżku i obserwowałam dziewczyny rozmawiając z nimi przy tym.
Kiedy obie wyszły do łazienki się ubrać i ogarnąć ja sięgnęłam po telefon. Postanowiłam kolejny raz spróbować zadzwonić do Michaela. Co się z nim dzieje? Wybrałam numer i wsłuchiwałam się w równy rytm sygnału. Pierwsze połączenie odrzucone, drugie odrzucone, trzecie także. O co chodzi? Spróbowałam kolejny raz, tym razem udany.
- Michael? Co się dzieje?- zaczęłam szybko zaniepokojona.
- Cholera Jodie, nie mogę teraz rozmawiać! Tak trudno się domyślić po kilku odrzuconych połączeniach?!
On nigdy wcześniej się nie unosił. Nigdy nie krzyczał. Co się z nim dzieje? Nienawidziłam kiedy ktoś krzyczał, dlatego jemu też nie odpowiedziałam. Spuściłam głowę, ale nie rozłączyłam się z nim.
- Kurde... Jodie przepraszam.- Michael dalej słuchał ciszy po swojej stronie słuchawki.- Przepraszam Cię bardzo naprawdę... Wiem, że tego nie lubisz. Jodie, po prostu się wkurzyłem.
- To cię nie usprawiedliwia! Wiesz jak jest!- teraz ja krzyknęłam.
- Wiem, zły argument.
- Na to nie będzie dobrych argumentów.- syknęłam, teraz to ja byłam zła.
- Nie mogę teraz rozmawiać, zadzwonię wieczorem.
- Nie zadzwonisz... Wiem to.- w tym momencie weszły dziewczyny, ale gdy mnie usłyszały, były w stanie wyjść.- Jak masz się nade mną litować, to lepiej nie rób tego wcale. Nic nie rób, zostaw mnie samą! W cholernym spokoju! Cześć!
Rzuciłam telefon na łóżko i zakryłam twarz w dłoniach. Było we mnie tyle emocji. Siedziałam tak jeszcze chwilę, po czym wstałam i wyszłam z pokoju nie zważając na dziewczyny dalej stojące przed drzwiami. Po prostu wyszłam z naszego korytarza, a potem pokonując kolejne korytarze i drzwi pytałam o drogę wyjścia na świeże powietrze.
Byłam już na pierwszym piętrze, więc wyjście powinno być blisko. Weszłam do windy, która odziwo była pusta. Przejrzałam się w dużym lustrze w środku niej. Wyglądałam tak samo, tylko tym razem w oczach nie było tej samej radości. Zastąpiła ją złość, nie smutek, złość. Winda zatrzymała się, drzwi otworzyły, a ja wyszłam z niej po czym udałam się do wielkich drzwi wyjściowych.
Szybkim krokiem ruszyłam w stronę parku, cały czas patrząc w chodnik. Usiadłam na ławce w cieniu, po czym oparłam ręce o kolana, a twarz powtórnie ukryłam w dłoniach. Nigdy wcześniej się nie kłóciliśmy...
Siedziałam na ławce i myślałam cały ten czas, który tu spędziłam. Na powietrzu uspokajałam się za każdym razem. Po kłótniach, po płaczu, a nawet po cięciach. Ooo... Nie. Chęci zrobienia sobie kolejnej rany wróciły, z większą siłą. Czemu ja nie wzięłam ze sobą tego cholernego telefonu?!
Wstałam z ławki i zaczęłam się kręcić. Chodziłam raz w jedną, raz w drugą stronę. Potem znowu usiadłam na pobliskiej ławce, gdzie powtórnie usiadłam myśląc co będzie dalej. W parku już nie było praktycznie nikogo, więc mogłam cieszyć się samotnością. Jak zwykle.
Po niedługim czasie podeszła do mnie niska szatynka, która wcześnien przyglądała mi się. Podniosłam wzrok, kiedy dostrzegłam, że dziewczyna idzie w moją stronę. Stanęła naprzeciwko mnie, uśmiechając się lekko.
- O co chodzi?- zapytałam pewnie.
- Jesteś nowa, prawda?
- Owszem...
- Nie wybierasz się czasem na śniadanie?- zaśmiała się.
Na boga! Zapomniałam... Faktycznie, gdyby mi nie przypomniała, siedziałabym tutaj i przegapiła tak ważną rzecz. Na samą myśl o zapachu tej jajecznicy z rana, zrobiłam się nieziemsko głodna.
- Jezu, faktycznie... śniadanie.- wstałam pośpiesznie poprawiając się.- Dziękuję bardzo!
Ruszyłam w tą samą stronę, którą tu przyszłam. Przyznam, że mogłam wyglądać śmiesznie. Śmiałam się w duchu sama z siebie. Zapomnieć o śniadaniu... na serio?
- Stołówka w drugą stronę!- krzyknęła dziewczyna, a gdy się odwróciłam śmiała się, głośno chrumkając.
Spojrzałam na nią i sama zaczęłam się śmiać. Dziewczyna ,,świnka'' widząc mnie zwijała się ze śmiechu nie przestając wydawać z siebie tych odgłosów. Nie wierzę! Jak się wygłupiłam... Przynajmniej pierwsze wrażenie mam zdane na piątkę.
Wróciłam się i starałam się być poważna. Podkreślam- starałam. Stanęłam koło szatynki, a ona widząc moją powagę, oczywiście wymuszoną wybuchnęła jeszcze większym śmiechem. Ja dalej starałam utrzymać swój wyraz twarzy, ale no przysięgam... nie dało się!
- Prze-przepraszam.- dziewczyna zaczęła się uspokajać.
- Nie ma sprawy.
- Lena jestem!- świnka podeszła do mnie i podała mi rękę.
- Jodie.- uśmiechnęłam się podając Lenie rękę.
- Idziemy? Pozwól, że cię poprowadzę.
- Z miłą chęcią.
Szłyśmy sobie we dwie, a gdy dotarłyśmy do stołówki szukałam wzrokiem moich współlokatorek. Po wielu próbach znalezienia ich, odpuściłam i usiadłam przy stoliku z Leną.
- Nikt nam nie zajmie, możemy pójść po żareeeełkooo!- Lena odłożyła swoją bluzę na ławkę przy stoliku, po czym poszłyśmy w stronę pięknych zapachów. Podeszłyśmy do lady, a Lena zamówiła jedzenie.
- Dwa razy jajecznica, jeden raz kanapka z serem i raz z szynką. Do tego herbatę, też dwa razy.
Kobieta średniego wieku uśmiechnęła się do nas, po czym odeszła w stronę kuchni. Ja popatrzyłam na Lenkę, a gdy ta spojrzała na mnie chrumknęłam, tak jak robi to ona. Dziewczyna zaśmiała się po czym poprawiła mnie.
- Bardzo ładnie, jednak stać cię z więcej.
- Uczę się od mistrza.
Ta sama pani wróciła z dwiema tackami. Uśmiechnęła się do nas szeroko, podając śniadanie.
- Smacznego dziewczynki.
- Dziękujemy bardzo.- odpowiedziała Lena, po czym obie ruszyłyśmy w stronę stolików.
Usiadłyśmy i zabrałyśmy się za jedzenie. Wkoło nas chodziło dużo ludzi, a mianowicie sama młodzież. Szkoda tylko, że nie dostrzegłam dziewczyn z mojego pokoju. Chciałabym im powiedzieć, że ze mną jest wszystko okej...
Lena spojrzała na mnie pytająco, ale gdy "wróciłam na ziemię" uśmiechnęła się do mnie. Chwilkę po tym do naszego stoliku podeszła trójka wysokich chłopaków. Wszyscy po kolei zaczęli witać się z Lenką.
- A to jest Jodie.- wskazała na mnie, a ja podniosłam głowę i spojrzałam na chłopaków.
Pierwszym z nich był wysoki brunet z niebieskimi oczami o imieniu Alex. Drugim był trochę niższy od chłopaków Nathan. Był on również brunetem, jednak z oczami koloru czekolady. Ostatni był najwyższy szatyn z szarymi oczami- Paul. Wszyscy troje podali mi ręce i przedstawili się, po czym usiedli z nami.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam! No hej, hej!
Trzymajcie rozdział 9 ❤
Za niedługo koniec wakacji... Przepraszam, że przypominam :3
Aktualnie jestem w Krakowie na wakacjach, ale za kilka dni wracam do domu :D
Korzystam z hotelowego wifi, dzięki któremu pojawił się rozdział.
To tyle z informacji :3 Kolejny rozdział pojawi się... Niedługo xDD
Szabloniarnia: http://rebeka-r5.blogspot.com
wtorek, 25 sierpnia 2015
środa, 12 sierpnia 2015
Rozdział 8 - ,,Nie mogę się doczekać, kiedy stąd wyjdę"
1 komentarz //
Dodaj komentarz (+)
Spod kołdry dobiegały dźwięki kroków, zbliżających się szybko w naszą stronę. Szacując były to 3-4 osoby idące koło pokoju 309, czyli już blisko nas. Słychać było je coraz głośniej, tak samo jak krzyki, płacz i wiele innych odgłosów. Gdy idące osoby ominęły nasz pokój, odetchnęłam z ulgą.
- To jeszcze nie koniec... - powiedziała Victoria na tyle cicho, bym tylko ja mogła usłyszeć, co do mnie mówi.
Zamknęłam oczy w celu uspokojenia się. Jednak te krzyki nie ustępowały. Czułam, że moja głowa zaraz nie wyrobi. Usłyszałam gwałtowne naciśnięcie klamki i trzask drzwiami. Potem kilka krzyków dorosłych mężczyzn w celu opanowania sytuacji. Jeszcze przez chwilę słychać było płacz i krzyki dziewczyny, które zaraz ustąpiły. Odetchnęłam powtórnie, cieszyłam się, że choć trochę się to uspokoiło. Mężczyźni opanowali sytuacje, jednak nie na długo.
- Wyrwała się! Złapcie ją, szybko. - męski głos wydał rozkaz, po czym usłyszałam bieg. Najpierw dziewczyny blisko naszego pokoju, a chwile potem także ochroniarzy.
- Tym razem nie uciekniesz!
- Puśćcie mnie! To miejsce jest chore! Co wy robicie?! Ała!
Miałam wrażenie, że ta dziewczyna dostała niezłe ,,bencki”, ale czy to możliwe? Nie wiem czy ci ludzie mają pozwolenie na bicie czy cokolwiek w celu opanowania sytuacji. Dziewczyna już nie krzyczała. Nie było słychać niczego, oprócz masywnych kroków. Zamknięcie drzwi od korytarza i cisza. Głucha cisza. Bałam się wyjrzeć spod kołdry, którą byłam cała opatulona. Nagle drzwi naszego pokoju się otworzyły i zapaliło światło. Moje serce zaczęło bić mocniej i przyśpieszył się oddech.
- Jodie? - zerwałam się szybko, gdy ktoś dotknął mojego ramienia. - Oj, przepraszam. Obudziłam Cię? - moim oczom ukazała się Megan, która patrzyła na mnie z troską.
Nie odpowiedziałam nic, czy ona serio myślała, że ja spałam po akcji z tą dziewczyną? Poza tym, jej wzrok... niby troska, jednak chyba nie do końca. Nie wiem dlaczego, ale czułam gniew. Ktoś jej kazał do mnie przyjść, na pewno.
- Ehh, teraz też nie będziesz ze mną rozmawiać? - zapytała zmieniając temat.
- Jest środek nocy. Dobry moment na rozmowę, nieprawdaż? - spytałam ironicznie, jakoś nie ufałam tej lasce.
- Jednak umiesz mówić. - kąciki jej ust lekko powędrowały w górę. - Nieważne, przyjdę po Ciebie rano, wtedy pogadamy.
Przyjdzie rano i pogadamy. Jak mi się zachce to będę z nią rozmawiała... a chęci takie marne.
- A, jeszcze jedno, ostatnie pytanie. Wszystko dobrze?
Kiwnęłam głową w celu przytaknięcia. Nie miałam ochoty z nią gadać.
- Dobrze. Dobranoc Jodie.
Siedziałam jeszcze chwilę na łóżku i myślałam. O czym niby ona chce ze mną rozmawiać? Przecież mnie nie zna. Będzie mi dawała „mądre rady”, które i tak nic nie wniosą? Spojrzałam na łóżka moich koleżanek. Obie patrzyły na mnie, prawdopodobnie czekając na zakończenie mojej refleksji.
- Megan? Akurat Tobie musiała się trafić ona? - Natie usiadła na łóżku i oparła głowę o ścianę.
- Natalie... co ty mówisz? Ona nie jest taka zła... poza tym, ma też pod opieką chłopaków...- Victoria uśmiechnęła się lekko, a zaraz po tym zachichotała.
- Nie jest zła? Ja wiem swoje, zdążyłyśmy się już poznać...
- Aa tam gadasz, dla mnie jest miła.
- Dla ciebie. - Natalie ewidentnie nie miała dobrych kontaktów z Megan... ciekawi mnie dlaczego.
Ciekawi mnie też ogólnie na jakiej podstawie dostaje się opiekunów. Czy można ich zmieniać i wiele innych. Sięgnęłam po telefon, by sprawdzić godzinę: 4:15. No nieźle... myślałam, że jest troszeczkę późniejsza godzina. Natalie siedziała z poważną miną i patrzyła w swój telefon, Victoria zaś spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.
- Powinnyśmy się już położyć, jest naprawdę późno... - Natie odłożyła kilka rzeczy na szafkę nocną i zaczęła układać poduszkę.
Vic pokręciła głową i zaśmiała się i ułożyła na łóżku. Ja także poszłam w jej ślady. Odłożyłam telefon na szafkę i przykryłam się kołdrą.
- Dobranoc. - powiedziałam, po czym odwróciłam się w stronę ściany.
- To jeszcze nie koniec... - powiedziała Victoria na tyle cicho, bym tylko ja mogła usłyszeć, co do mnie mówi.
Zamknęłam oczy w celu uspokojenia się. Jednak te krzyki nie ustępowały. Czułam, że moja głowa zaraz nie wyrobi. Usłyszałam gwałtowne naciśnięcie klamki i trzask drzwiami. Potem kilka krzyków dorosłych mężczyzn w celu opanowania sytuacji. Jeszcze przez chwilę słychać było płacz i krzyki dziewczyny, które zaraz ustąpiły. Odetchnęłam powtórnie, cieszyłam się, że choć trochę się to uspokoiło. Mężczyźni opanowali sytuacje, jednak nie na długo.
- Wyrwała się! Złapcie ją, szybko. - męski głos wydał rozkaz, po czym usłyszałam bieg. Najpierw dziewczyny blisko naszego pokoju, a chwile potem także ochroniarzy.
- Tym razem nie uciekniesz!
- Puśćcie mnie! To miejsce jest chore! Co wy robicie?! Ała!
Miałam wrażenie, że ta dziewczyna dostała niezłe ,,bencki”, ale czy to możliwe? Nie wiem czy ci ludzie mają pozwolenie na bicie czy cokolwiek w celu opanowania sytuacji. Dziewczyna już nie krzyczała. Nie było słychać niczego, oprócz masywnych kroków. Zamknięcie drzwi od korytarza i cisza. Głucha cisza. Bałam się wyjrzeć spod kołdry, którą byłam cała opatulona. Nagle drzwi naszego pokoju się otworzyły i zapaliło światło. Moje serce zaczęło bić mocniej i przyśpieszył się oddech.
- Jodie? - zerwałam się szybko, gdy ktoś dotknął mojego ramienia. - Oj, przepraszam. Obudziłam Cię? - moim oczom ukazała się Megan, która patrzyła na mnie z troską.
Nie odpowiedziałam nic, czy ona serio myślała, że ja spałam po akcji z tą dziewczyną? Poza tym, jej wzrok... niby troska, jednak chyba nie do końca. Nie wiem dlaczego, ale czułam gniew. Ktoś jej kazał do mnie przyjść, na pewno.
- Ehh, teraz też nie będziesz ze mną rozmawiać? - zapytała zmieniając temat.
- Jest środek nocy. Dobry moment na rozmowę, nieprawdaż? - spytałam ironicznie, jakoś nie ufałam tej lasce.
- Jednak umiesz mówić. - kąciki jej ust lekko powędrowały w górę. - Nieważne, przyjdę po Ciebie rano, wtedy pogadamy.
Przyjdzie rano i pogadamy. Jak mi się zachce to będę z nią rozmawiała... a chęci takie marne.
- A, jeszcze jedno, ostatnie pytanie. Wszystko dobrze?
Kiwnęłam głową w celu przytaknięcia. Nie miałam ochoty z nią gadać.
- Dobrze. Dobranoc Jodie.
Siedziałam jeszcze chwilę na łóżku i myślałam. O czym niby ona chce ze mną rozmawiać? Przecież mnie nie zna. Będzie mi dawała „mądre rady”, które i tak nic nie wniosą? Spojrzałam na łóżka moich koleżanek. Obie patrzyły na mnie, prawdopodobnie czekając na zakończenie mojej refleksji.
- Megan? Akurat Tobie musiała się trafić ona? - Natie usiadła na łóżku i oparła głowę o ścianę.
- Natalie... co ty mówisz? Ona nie jest taka zła... poza tym, ma też pod opieką chłopaków...- Victoria uśmiechnęła się lekko, a zaraz po tym zachichotała.
- Nie jest zła? Ja wiem swoje, zdążyłyśmy się już poznać...
- Aa tam gadasz, dla mnie jest miła.
- Dla ciebie. - Natalie ewidentnie nie miała dobrych kontaktów z Megan... ciekawi mnie dlaczego.
Ciekawi mnie też ogólnie na jakiej podstawie dostaje się opiekunów. Czy można ich zmieniać i wiele innych. Sięgnęłam po telefon, by sprawdzić godzinę: 4:15. No nieźle... myślałam, że jest troszeczkę późniejsza godzina. Natalie siedziała z poważną miną i patrzyła w swój telefon, Victoria zaś spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.
- Powinnyśmy się już położyć, jest naprawdę późno... - Natie odłożyła kilka rzeczy na szafkę nocną i zaczęła układać poduszkę.
Vic pokręciła głową i zaśmiała się i ułożyła na łóżku. Ja także poszłam w jej ślady. Odłożyłam telefon na szafkę i przykryłam się kołdrą.
- Dobranoc. - powiedziałam, po czym odwróciłam się w stronę ściany.
***
Obudziły mnie promienie słońca, które padały prosto na moją twarz. Przeciągnęłam się na łóżku i zasłoniłam ręką twarz, by mieć cień na oczach. Sięgnęłam z szafki mój telefon, po czym spojrzałam na jego elektroniczny zegarek, który wskazywał godzinę 7:48. Uśmiechnęłam się do siebie lekko uradowana, że choć trochę dzisiaj spałam. Wstałam z łóżka i podreptałam do okna. Uchyliłam je i zaczerpnęłam ciepłego i rześkiego powietrza. Usiadłam na parapecie i przyglądałam się tutejszemu terenowi.
Duże budynki były ułożone w kształcie prostokątna, zamykającego z każdej strony zielonego parku z ławeczkami. Na dworze było tutaj bardzo ładnie. W centrum tego parku była niewielka fontanna, z której radośnie pryskała przejrzysta woda. Całkiem urokliwie to wyglądało, bardzo dużą rolę grały także te budynki. Zadbane i ładnie wyglądające. Z okien położonych na niższych piętrach wydobywała się para i niósł zapach jajecznicy. Zakładam, że właśnie tam znajdowała się stołówka czy coś tego rodzaju. Jeżeli akurat jajka będziemy mieć na śniadanie, to kucharki trafiły prosto w dziesiątkę. A jak do tego dadzą jeszcze kubek ciepłej herbatki to już w ogóle malina.
Na samą myśl o przepysznych potrawach poczułam się głodna. Dawno nie czułam takiej chęci na jedzenie. Co prawda jem tyle ile trzeba, nie jestem też jakoś wychudzona i nie głodzę się... po prostu nie ciągnie mnie zbytnio do jedzenia. Dzięki temu nigdy nie miałam jakiegokolwiek problemu ze swoją wagą czy ciałem. Od zawsze byłam w formie i podobałam się sobie. Lubiłam też ćwiczyć poza lekcjami w-f'u w szkole, chodziłam na gimnastykę artystyczną i taniec. Aktualnie też jeżdżę na deskorolce, co jest moim dotychczasowym hobby. Tak jak mówiłam, typowo aktywny tryb życia.
Chwilę jeszcze sobie myślałam, jaką wielką mam ochotę wyjścia do parku pojeździć sobie na desce. Jednak szybko ocknęłam się, bo wiedziałam, że z moich chęci nici. No cóż... nie mogę się doczekać, kiedy stąd wyjdę. Oderwałam głowę od okna i ruszyłam w stronę szafy z ubraniami. W co mogę się dzisiaj ubrać? Mamy maj... a dzisiaj było wyjątkowo ciepło. Może wreszcie wbiłabym się krótkie spodenki? To wcale nie był taki zły pomysł.
Zaczęłam krzątać się koło szafy nucąc sobie jakąś piosenkę, która przypadkowo wbiła mi się do głowy i nie zamierzała z niej wyjść. Grzebałam w szafie, szukając odpowiednich spodenek, na szczęście miałam ich dość sporo, więc było z czego wybierać. Moją uwagę przyciągnęły te leżące na spodzie, czarne, dżinsowe, wytarte i potargane u dołu. Ah tak, jedne z moich ulubionych. Na szczęście zakrywające te okropne rany po cięciach. Dalej nie rozumiem czemu byłam taka głupia i pocięłam się właśnie na udach... jestem wielką fanką krótkich spodenek! Teraz prawie połowę muszę odstawić do czasu zagojenia się ran.
Ehh, no... nigdy już nie popełnię tego błędu, bynajmniej nie zamierzam. Do tego jakąś ładną bluzeczkę. Powędrowałam wzrokiem na półkę wyżej. Mam pomysł! Znalazłam biały, koronkowy crop top na ramiączkach. To będzie idealne połączenie, mój styyyl. Uśmiechnęłam się szeroko do swojego odbicia w lustrze na drzwiach szafy. Dzisiaj wszystko wydawało mi się być ładne i przyjemne... jak nigdy. Poszukałam jeszcze tylko białych stopek i czarnych, krótkich conversów.
Gdy je znalazłam, wzięłam wszystkie rzeczy oraz kosmetyczkę i po cichutku wyszłam z pokoju. Udałam się do jednej z łazienek, w której załatwiłam swoje potrzeby, wzięłam szybki prysznic i ubrałam się. Uczesałam włosy w artystycznie nieułożonego koka z wypuszczonymi włosami po bokach i lekko z góry. Umyłam twarz, lekko pomalowałam rzęsy, a usta maznęłam truskawkowym błyszczykiem. On był moim ulubionym, miałam go od ponad połowy roku, dalej było go dosyć dużo. Nadawał lekko różowy kolor z połyskiem oraz tak nieziemsko pachniał... CUDO. Spojrzałam jeszcze raz na swoje odbicie w lustrze. Po ogarnięciu się wyglądałam naprawdę ładnie, aż się dziwie, że to mówię, ale dzisiaj się sobie podobałam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej, to ja (i moje ukulele nienastugane XDD), pragnę podzielić się z wami 8 już rozdziałem :))
Jak można zauważyć blog dorobił się szablonu, który mi osobiście bardzo się podoba ❤
Poza tym w ciągu kilku dni mam zamiar dodać stronę, gdzie pojawią się opisy i zdjęcia bohaterów opowiadania.
Kolejny rozdział pojawi się... No właśnie. Jak będzie czas to będzie rozdział :D
Ps. Dziękuję bardzo komentującym za komentarze <3
Pps. Zachęcam do komentowania, jeśli jeszcze tego nie robisz!
Ppps. Zapraszam do ankiety- Jak podoba wam się blog?
Szabloniarnia: http://rebeka-r5.blogspot.com
Duże budynki były ułożone w kształcie prostokątna, zamykającego z każdej strony zielonego parku z ławeczkami. Na dworze było tutaj bardzo ładnie. W centrum tego parku była niewielka fontanna, z której radośnie pryskała przejrzysta woda. Całkiem urokliwie to wyglądało, bardzo dużą rolę grały także te budynki. Zadbane i ładnie wyglądające. Z okien położonych na niższych piętrach wydobywała się para i niósł zapach jajecznicy. Zakładam, że właśnie tam znajdowała się stołówka czy coś tego rodzaju. Jeżeli akurat jajka będziemy mieć na śniadanie, to kucharki trafiły prosto w dziesiątkę. A jak do tego dadzą jeszcze kubek ciepłej herbatki to już w ogóle malina.
Na samą myśl o przepysznych potrawach poczułam się głodna. Dawno nie czułam takiej chęci na jedzenie. Co prawda jem tyle ile trzeba, nie jestem też jakoś wychudzona i nie głodzę się... po prostu nie ciągnie mnie zbytnio do jedzenia. Dzięki temu nigdy nie miałam jakiegokolwiek problemu ze swoją wagą czy ciałem. Od zawsze byłam w formie i podobałam się sobie. Lubiłam też ćwiczyć poza lekcjami w-f'u w szkole, chodziłam na gimnastykę artystyczną i taniec. Aktualnie też jeżdżę na deskorolce, co jest moim dotychczasowym hobby. Tak jak mówiłam, typowo aktywny tryb życia.
Chwilę jeszcze sobie myślałam, jaką wielką mam ochotę wyjścia do parku pojeździć sobie na desce. Jednak szybko ocknęłam się, bo wiedziałam, że z moich chęci nici. No cóż... nie mogę się doczekać, kiedy stąd wyjdę. Oderwałam głowę od okna i ruszyłam w stronę szafy z ubraniami. W co mogę się dzisiaj ubrać? Mamy maj... a dzisiaj było wyjątkowo ciepło. Może wreszcie wbiłabym się krótkie spodenki? To wcale nie był taki zły pomysł.
Zaczęłam krzątać się koło szafy nucąc sobie jakąś piosenkę, która przypadkowo wbiła mi się do głowy i nie zamierzała z niej wyjść. Grzebałam w szafie, szukając odpowiednich spodenek, na szczęście miałam ich dość sporo, więc było z czego wybierać. Moją uwagę przyciągnęły te leżące na spodzie, czarne, dżinsowe, wytarte i potargane u dołu. Ah tak, jedne z moich ulubionych. Na szczęście zakrywające te okropne rany po cięciach. Dalej nie rozumiem czemu byłam taka głupia i pocięłam się właśnie na udach... jestem wielką fanką krótkich spodenek! Teraz prawie połowę muszę odstawić do czasu zagojenia się ran.
Ehh, no... nigdy już nie popełnię tego błędu, bynajmniej nie zamierzam. Do tego jakąś ładną bluzeczkę. Powędrowałam wzrokiem na półkę wyżej. Mam pomysł! Znalazłam biały, koronkowy crop top na ramiączkach. To będzie idealne połączenie, mój styyyl. Uśmiechnęłam się szeroko do swojego odbicia w lustrze na drzwiach szafy. Dzisiaj wszystko wydawało mi się być ładne i przyjemne... jak nigdy. Poszukałam jeszcze tylko białych stopek i czarnych, krótkich conversów.
Gdy je znalazłam, wzięłam wszystkie rzeczy oraz kosmetyczkę i po cichutku wyszłam z pokoju. Udałam się do jednej z łazienek, w której załatwiłam swoje potrzeby, wzięłam szybki prysznic i ubrałam się. Uczesałam włosy w artystycznie nieułożonego koka z wypuszczonymi włosami po bokach i lekko z góry. Umyłam twarz, lekko pomalowałam rzęsy, a usta maznęłam truskawkowym błyszczykiem. On był moim ulubionym, miałam go od ponad połowy roku, dalej było go dosyć dużo. Nadawał lekko różowy kolor z połyskiem oraz tak nieziemsko pachniał... CUDO. Spojrzałam jeszcze raz na swoje odbicie w lustrze. Po ogarnięciu się wyglądałam naprawdę ładnie, aż się dziwie, że to mówię, ale dzisiaj się sobie podobałam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej, to ja (i moje ukulele nienastugane XDD), pragnę podzielić się z wami 8 już rozdziałem :))
Jak można zauważyć blog dorobił się szablonu, który mi osobiście bardzo się podoba ❤
Poza tym w ciągu kilku dni mam zamiar dodać stronę, gdzie pojawią się opisy i zdjęcia bohaterów opowiadania.
Kolejny rozdział pojawi się... No właśnie. Jak będzie czas to będzie rozdział :D
Ps. Dziękuję bardzo komentującym za komentarze <3
Pps. Zachęcam do komentowania, jeśli jeszcze tego nie robisz!
Ppps. Zapraszam do ankiety- Jak podoba wam się blog?
Szabloniarnia: http://rebeka-r5.blogspot.com
Subskrybuj:
Posty (Atom)